Na sesję na stoczni nikt nie musi mnie namawiać, a tą sesję uwielbiam i z wielką chęcią pokażę Wam więcej pięknych kadrów 😉
Plan był taki, aby sesję ślubną zakończyć jedzeniem pizzy w pięknym otoczeniu stoczniowych hangarów z jedzonkiem, ze światełkami w tle i wszystkim co można tam spotkać. Ja byłam podjarana! I naprawdę myślałam, że nie będzie problemu. Niestety po zamówieniu pizzy i w momencie, kiedy wyciągnęłam aparat, przegoniła nas Pani, która powiedziała że trzeba mieć pozwolenie i niestety nasz pomysł nie wypalił. Ale! My się tak łatwo nie poddajemy, odeszliśmy kawałek dalej (dzisiaj w tym miejscu już są nowe siedziska z palet i dużo ciekawiej to wygląda) i po prostu zajadaliśmy się pizzą.
Uwielbiam Ilonę i Marcela za spontaniczność i lekkość, którą mieli przed obiektywem. Bawiliśmy się super, zrobiliśmy przepiękne zdjęcia i do tego zrealizowałam w końcu pomysł na ślubną sesję z pizzą! Oglądałam ich mnóstwo i szczerze nie wyobrażam sobie, abym z kimś innym zrobiła to lepiej 😀
Jak przygotować się do sesji poślubnej?
Myślę, że najważniejsze to zastanowić się, co właściwie lubicie. Czy lepiej czujecie się w leśnych, morskich i ogólnie sielskich klimatach, czy ciągnie Was do miasta, pędu i szaleństwa. Oczywiście, że w mieście też da się zrobić romantyczną sesję i takie też robię, ale zdecydowanie bardziej w mieście wolę zabawę, frajdę i szaleństwo.
Kiedy zdecydujecie się na miejsce sesji warto dograć pozostałe szczegóły. Może warto wziąć jakieś dodatki ze sobą? Takie jak kapelusz, skórzana/dżinsowa kurtka. Może mieliście takie same trampki na ślubie? A może bukiet z polnych kwiatów? Można zorganizować też piknik na plaży, albo po prostu pójść na żywioł i nie brać nic 😉
A potem nie zostaje Wam nic innego jak świetnie się bawić i korzystać z tej ranki tylko dla Was! A jeśli będziecie chcieli przeżyć ją ze mną, to będzie mi niesamowicie miło 😉