Sesja narzeczeńska Pauliny i Piotra na plaży w Rewie
Wrzesień zawsze u mnie należał do miesięcy kiedy nie starcza czasu na cokolwiek. Biegam pomiędzy pracą, obróbką, ślubami i sesjami z Wami. Ale mam ogromne szczęście do poznawania przy tym mnóstwa naprawdę fajnych i wartościowych ludzi! Poza tym bieganie po lasach, po plaży i na łąkach to dla mnie ogromny odpoczynek i odskocznia od siedzenia nad obróbką zdjęć. W międzyczasie nadrabiam nieco zaległości w udostępnianiu Wam całych sesji i chcę pokazać Wam sesję narzeczeńską Pauliny i Piotra na plaży w Rewie. Rewa jest piękna, a wie to każdy kto tam raz zajrzał. Piękne plaże, do tego znany cypel, mnóstwo windsurferów a wokół fantastyczne polany. Mi nic więcej nie potrzeba nie trzeba!
Początkowo sesja miała być niespodzianką Pauliny na ich piątą rocznicę związku. Tak to jest, ze to my kobietki zazwyczaj organizujemy takie rzeczy. Chcemy mieć fajną pamiątkę, chcemy powiesić zdjęcia na ścianach i cieszyć nimi oczy w wolnych chwilach. I to jest super! Jednak ostatecznie, chyba (albo i na pewno!) obie byłyśmy zaskoczone obrotem spraw na tej sesji. Piotrek wczuł się niesamowicie w rolę „modela” i Paulina była naprawdę miło zaskoczona. Ja cieszyłam się jeszcze bardziej, bo wiedziałam że ta sesja jest dla Pauliny ważna. Zwłaszcza, że Paulina też jest fotografem ślubnym i wie jak ważna jest współpraca na sesji. Mimo, że pozowanych zdjęć staram się robić jak najmniej to jednak na początku, żeby Was nieco rozluźnić, pojawiają się momenty kiedy podpowiadam Wam co zrobić. Tutaj nawet nie musiałam! Piotrek z Pauliną jakby całkiem zapomnieli, że robię im zdjęcia. A takie momenty uwielbiam aż nadto.
Ale przechodząc w sumie do najważniejszego momentu na tej sesji. Piotrek mniej więcej w połowie sesji podszedł do mnie i zdradził mi mały sekret co zamierza zrobić. Byłam tak samo zszokowana jak Paulina, przed którą kilka minut później Piotrek klęknął prosząc ją o bycie Jego żoną! Przeżyłam już taki moment w swoim życiu, ale móc coś takiego uwiecznić to było coś niesamowitego! Naprawdę! Sama miałam łzy w oczach. Jeszcze kilka lat temu marzyłam o takich momentach na sesjach, o spontaniczności i sporej ilości dobrej energii. Teraz często sama nie wierzę, że to się dzieję. Dobrze, że w takich momentach nie zapominam robić zdjęć. Myślę, że na dzisiaj zdecydowanie starczy mojego gadania. A Was zapraszam na historię miłosną Pauliny i Piotrka, wypełnioną wzruszeniem, szczęściem i szaleństwem. Bo tylko dwoje szaleńców może zrobić sobie nawzajem takie niespodzianki na raz!